sobota, 19 października 2013

koreańska restauracja.

Co prawda wróciłam do Polski już ponad tydzień temu, ale zostało dużo zdjęć i tematów, które muszą znaleźć się na tym blogu. Potem spokojnie będę mogła go zakończyć i zostanie tylko ładne wspomnienie mojego półrocznego koreańskiego kontraktu, którym przetarłam szlaki polskim pływaczkom synchronicznym.


Koreańskie restauracje wzbudzały we mnie na początku mieszane uczucia. Wszystkie wydawały mi się zaniedbane, niechlujne, a jedzenie w nich niesmaczne. Nic z tych rzeczy. Może nie wyglądają jak restauracja w Hiltonie, ale maja swój urok. A właściciele często są bardzo sympatyczni.


Oddzielnym tematem jest sposób podawania i jedzenie potraw. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że dania są wspólnie. Dostaje się je na dużym talerzu, który leży na środku stołu, a każdy bierze sobie kawałek na swój mniejszy talerzyk. Nie ma więc dylematu, co zamówić, jeżeli kilka dań wydaje się smacznych, można spróbować każdego po trochu. Mięso, najczęściej wieprzowina, smażone jest samodzielnie na palniku stojącym na każdym stoliku. W każdej restauracji do jedzenia podawane są darmowe przystawki, które można do wolni uzupełniać. Kimchi to pozycja obowiązkowa. Do picia Koreańczycy często wybierają soju albo wino ryżowe, które świetnie łagodzi ostry smak koreańskich specjałów.




Sposób jedzenia w koreańskiej restauracji różni się od naszego prawie wszystkim, dlatego pomoc naszych wszystkich przemiłych koreańskich znajomych była zbawienna. Od zamawiania, przez odpowiednie jedzenie i mieszanie składników, do płacenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz