poniedziałek, 27 maja 2013

takatam sesja.



Agnieszka Dankowska, polska pływaczka synchroniczna, w podwodnej sesji dla koreańskiego Vouge'a. Ładnie brzmi:) Stało się naprawdę i będzie prawdopodobnie w lipcowym numerze. Musze tylko zdobyć więcej zdjęć. Ładnie mi w blondzie?




niedziela, 26 maja 2013

brand new morsy.


Dzisiaj w Aqua Planet wielkie wydarzenie - przyjechały do nas aż z Rosji dwa nowe morsy, koledzy dla Warii. Zbiegli się chyba wszyscy pracownicy oceanarium, kamery, aparaty i nie wiem co jeszcze. Cała operacja wnoszenia zwierzątek do ich nowego koreańskiego domu trwała z dobrą godzinę.  Zajęły one dawne miejsce fok, które w tajemniczy sposób zniknęły i nie mam pojęcia gdzie mogą teraz być.




Według naszych obserwacji jest to parka, a na zdjęciu daje sobie buzi<3 Jak na prawdziwe morsy przystało, są pięknie utuczone, tłuszczyk wylewa im się zewsząd. Waria w porównaniu do nich okazała się niemalże anorektyczką, którą trzeba będzie teraz trochę podkarmić.




sobota, 25 maja 2013

dla Mamy.



kimbap.


Kimbap to tańszy kolega sushi. Jego nazwa to połączenie koreańskich słów: wodorost (kim) i ryż (bap). Ale my i tak mówimy na to sushi:).


Naszym ulubionym przysmakiem jest Samgak Kimbap, czyli kimbap w wersji trójkątnej, taka kimbapowa kanapka. Bardzo poręczna, niedroga i smaczna! Codziennie świeże czekają na nas w naszym sklepie "Seven Eleven" po drodze do pracy.


Mimo wszystko marzy mi się prawdziwe japońskie sushi. Mogłoby się wydawać, że przez bliskość dwóch krajów będzie ono ogólnodostępne i tanie, a niestety tak nie jest. Ceny podobne jak w Polsce.

wtorek, 21 maja 2013

wiekowy pieniądz.

Ciekawą rzecz znalazłam właśnie w moim portfelu - moneta z mojego rocznika 1989. Przynajmniej od 2007 robią je dwa razy mniejsze i lżejsze. Ale stare widocznie cały czas są w obiegu.

poniedziałek, 20 maja 2013

plaża Sinyang.


 
Mieszkam na wyspie. Wypadałoby więc napisać trochę więcej o plaży. Tym bardziej, że plażę Sinyang codziennie mijam w drodze do pracy. Tak naprawdę leży ona zaraz przy Aqua Planet. Nie jest to może Venice Beach, ale ręcznik można rozłożyć i poleżeć. Stały czytelnik wie już też, że jest to ulubiona miejscówka kite i windsurferów. Ale ostatnio coś chyba zrobili sobie przerwę, bo żadnych nie widać.


Głupio się przyznać, ale do tej pory byłam na plaży tylko raz. Było małe śniadanko na piasku, godzinka opalania i do pracy. Niestety nie doceniłam porannego koreańskiego słońca świecącego na moją arystokratyczną białą skórę. Przez następne trzy dni nie pozwoliło mi o sobie zapomnieć zamieniając mnie w spieczonego raka.


Leżąc sobie beztrosko w promieniach słonecznych, owiewana od czasu do czasu morską bryzą, zaczęłam analizować skład piasku. Jak widać na załączonym obrazku, nie przypomina on tego znanego z polskich plaż. Według moich obliczeń przynajmniej 30%  to pokruszone muszelki. Czasem trochę się wbijają w stopę:(



 Jak już mówiłam, no niestety, nie jest to Venice Beach. Ale jak stanie się w odpowiednim miejscu, popatrzy pod odpowiednim kątem, zrobi odpowiednio zdjęcie i odpowiednio się je przerobi, to daje takie złudzenie. Gdzie się podziały te palmy! Te są jednymi z niewielu w okolicy.

poniedziałek, 13 maja 2013

w odwiedzinach u kolegów z pracy.



W sumie nie wiem co tu napisać. Tak jak koreańscy turyści czasami muszę sobie po prostu zrobić jakieś zdjęcie z rybkami. Tylko ja mam fajniej, bo nie muszę płacić za to 37 000 wonów:) No a poza tym wszystkie rybki same się ustawiają do zdjęcia ze mną i się uśmiechają, bo przecież mnie znają z pracy.

 



koreańskie aparaty w akcji.



Nic dodać, nic ująć. Każdy wie, że prawdziwy azjatycki turysta kocha robić zdjęcia (i być ubrany w dres Hollistera).




zawód: syrena.


Posiadasz wyższe synchroniczne wykształcenie? Lubisz zwierzęta, szczególnie te wodne? Nie boisz się pracy pod dużym ciśnieniem? Twoim hobby jest machanie do ludzi i posyłanie im buziaków?

To zawód dla Ciebie!

Elastyczny grafik. Praca w młodym, zgranym zespole ryb. Możliwość awansu po 40 latach na babuszkę Haenyeo. Mile widziane skrzela.





Komentarz do wideo z naszego występu jednego zabłąkanego na koreańskiej wyspie amerykana brzmiał mniej więcej tak: "Is this shark? This is f****** shark! F****** shark! Holy f***! Are you crazy?" Widok rekinów może z początku nieco szokować, ale zapewniam, że są nieszkodliwe (przynajmniej do tej pory żadnej rusałce nie brakuje ręki ani nawet nogi).  Za to biedne rekiny i płaszczki, bogu ducha winne, czasem staną nam na drodze i jest mała stłuczka, dlatego musimy zawsze pamiętać - patrz gdzie nurkujesz. Jak na drodze.




wtorek, 7 maja 2013

pierwszy miesiąc.


Dzisiaj mija dokładnie jeden miesiąc, odkąd przyjechałam na Jeju. Chyba szybko minęło, trudno powiedzieć, bo prawie każdy dzień wygląda mniej więcej tak samo. Jedno jest pewne - jeszcze duuuuuuuuuuuuużo czasu przede mną. Mniej więcej 600 pokazów i 300 nurkowań w akwarium. Tyle tego, że lepiej nie liczyć.

8 maja w Korei to dzień mamy! Z tej okazji robimy dzisiaj specjalny pokaz podwodny. Babuszki Haenyeo dostają od Mr Lee kwiaty w asyscie jednej syrenki. Wszystko oczywiście odbywa się pod wodą.

 Mamusiu wszystkiego najlepszego z okazji koreańskiego dnia mamy<3<3

sobota, 4 maja 2013

ślub w Aqua Planet.


Dzisiaj w Aqua Planet miała miejsce niezwykle wzruszająca uroczystość. Otóż dwa pingwiny postanowiły przypieczętować swój związek i wzięły ślub. Licznie zebrani goście różnych gatunków (pojawiła się wielka pingwinia rodzina, ale też przyjaciele ludzie, jak i zwykli gapie) z niecierpliwością czekali na pojawienie się młodej pary.



Pannę młodą do ołtarza za płetwę poprowadził koreański, dumny ze swojej przyszywanej córki, ojczym.


Ceremonia była piękna. Bukietu i sukni nowo upieczonej małżonce zazdrościły wszystkie panie. Na koniec młodej parze zrobiono pamiątkową fotografię. Miesiąc miodowy spędzą na wyspie.

czwartek, 2 maja 2013

babuszki Haenyeo.


Nazywane są syrenami wyspy Jeju. Haenyeo - koreańskie kobiety nurków, nierzadko 80 letnie - można zobaczyć niemal wzdłuż całego wybrzeża gdzieś pomiędzy czarnymi skałami. W odróżnieniu do mężczyzn rybaków wypływających na łodziach z wędką w dłoniach, babcie te bez żadnego specjalistycznego sprzętu po prostu nurkują, wstrzymując oddech na dwie lub nawet trzy minuty, i łowią chowające się na dnie morza małże, ośmiornice i wodorosty. Po tak długim czasie spędzonym pod wodą, gdy w końcu wynurzają się na powierzchnię, charakterystycznie gwiżdżą, co jest ich unikalnym sposobem na pozbycie się z płuc dwutlenku węgla i zaczerpnięcie świeżego powietrza.


Babcie Haenyeo są na wyspie prawdziwymi gwiazdami. Nie mogło dlatego zabraknąć ich w Aqua Planet. Dzisiaj kręcono o nich dokument. My, skromne syrenki z europy, poproszone zostałyśmy o krótki wywiad, ale miałyśmy powiedzieć tylko jakie babuszki są wspaniałe i jak świetnie nurkują, mimo swojego sędziwego wieku. Dodać oczywiście też musiałyśmy, że my takie młode, a umiejętności takich nie mamy. W sumie wszystko prawda.


Każdy mieszkaniec Jeju marzy o zdjęciu z babuszką Haenyeo. I proszę, mi się udało. A ten przeuroczy pan to nasz Mr Lee, który jest za nas odpowiedzialny, czasem podwiezie nas do domu i pomoże zrobić zakupy przez internet na koreańskich stronach www.


Sprawowanie pieczy nad nami jest tylko jednym z wielu zajęć Mr Lee. Głównie jest nurkiem, który mimo, że jest mężczyzną, zapisał się kiedyś do szkoły dla kobiet nurków (szczęśliwie go przyjęli). Robi też witaminy z tutejszych mandarynek, które czasem nam sprezentuje. Bardzo poczciwy człowiek. Co najważniejsze - mówi po angielsku!