czwartek, 6 czerwca 2013

karaoke.


Wczoraj wieczorem w końcu wybrałyśmy się na prawdziwe azjatyckie karaoke. Jak wszystko tutaj, różni się ono od polskiego zasadniczo. W Korei dostajesz do dyspozycji z grupą swoich znajomych oddzielny pokój, w którym stoi maszyna do karaoke, stolik, kanapy wokół niego i nawet oddzielna toaleta! I tak bez skrępowania, jedynie w towarzystwie znajomych można wybierać wśród miliona albo i jeszcze większej ilości piosenek po angielsku, koreańsku, japońsku lub chińsku. Od czasu do czasu dochodzą tylko zza ściany jęki jakiegoś innego ukrytego śpiewającego talentu z drugiego pokoju.


Śmieszne jest to, że na przykład do piosenki Lady Gagi tańczą jakieś azjatyckie dziewczyny, a podczas piosenki Queen w tle leciał teledysk z jakiegoś pseudo koncertu pseudo rockowego koreańskiego zespołu. Mimo wszystko wybór piosenek mnie nieco przytłoczył. Nie wiedziałam co wybrać, bo tyle tego. Nawet The Strokes było! W rezultacie i tak dużo się nie naśpiewałyśmy, bo byłyśmy tam tylko godzinę (dziewczynom chyba aż tak jak mi się nie podobało. Może dlatego, że przez całą godzinę szukały piosenki po rosyjsku, bo angielskie nie były im za bardzo znane.)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz