poniedziałek, 22 kwietnia 2013

tradycyjny koreański targ.


W mieście Jeju jest kilka tradycyjnych targów, w tym największy otwarty tylko co piąty dzień (ale jest tak daleko od centrum, że niestety nie udało mi się tam dotrzeć, mimo że akurat był otwarty w dniu mojej wolności od pracy).


Na każdym targu przeważającym produktem jaki można kupić, to mandarynki. One są wszędzie. Tu zaczyna się moje małe rozczarowanie, bo owszem nie mam nic do mandarynek, ale mi się marzyły egzotyczne owoce, kokosy, ananasy, mango i takie których nazwy nawet nie znam, a tu tylko mandarynki, ale za to w każdym rozmiarze. Od czasu do czasy można zobaczyć inny niż pomarańczowy owoc, ale to wyjątek.
Z racji tego, że mandarynka to słynny produkt wyspy i również jej symbol, kupić można (a nawet trzeba) czekolady z mandarynką i pomarańczą, które są przepyszne ku mojemu zdziwieniu. Niestety nie są zbyt tanie, bo niby "made in Jeju". Oby...


Koło jednego z większych targów jest wydzielona specjalna sekcja rybna. Duży wybór przedziwnych owoców morza. Ale ja najpierw muszę dowiedzieć się co tam widziałam, a może następnym razem coś kupię, żeby się nie otruć. A tak przy okazji, jak się je nogi raka, czy tam innego takiego skorupiaka?











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz