środa, 24 kwietnia 2013

ulica czarnej wieprzowiny.


W mieście Jeju na potrzeby turystyki powstały ulice, które skupiają poszczególne restauracje specjalizujące się w określonym typie jedzenia. Jedną z takich ulic jest właśnie Ulica Czarnej Wieprzowiny. Czarna wieprzowina to kolejny specyfik wyspy. Można powiedzieć, że jest dla wyspy tym, czym dla całej Korei kimchi. Pochodzi od świń żyjących na wyspie, których kolor sierści, jak łatwo można zgadnąć, jest czarny. Tradycyjne potrawy z czarnej świnki są dostępne prawie w każdej restauracji, ale podobno to na tej ulicy gwarantowana jest najlepsza jakość mięsa.



Bardzo popularne jest tutaj samodzielne smażenie mięsa na przygotowanym na stoliku palniku. Do mięsa podawane są różne dodatki (kimchi obowiązkowo). Co jest zabawne, talerz zastępują liście sałaty albo innych roślin.


Muszę przyznać, że mimo świetnego mięsa, moje wspomnienia z ulicy czarnej wieprzowiny są na razie kiepskie. Źle wybrałam restaurację. Jakaś miła babuszka zaprosiłam mnie do swojej knajpy, ja oczywiście przyjęłam zaproszenie. Pierwsze kilka minut nie było złe póki nie przyszedł kompletnie nawalony mąż babuszki (co tu się dziwić, jak soju takie tanie). Koleś czuł się zupełnie jak u siebie w domu. Najpierw zrobił żonie małą awanturkę wprost przed moimi oczami, potem usiadł przy stoliku obok, otworzył kolejną butelkę soju, zapalił papierosa i załącz do mnie gadać (oczywiście po koreańsku). Po moim setnym "I DON'T UNDERSTAND YOU!" stwierdziłam, że trzeba się zwijać. Wzięłam mięso pod pachę i już mnie tam nie było.


Mam nadzieję, że moje przyszłe doświadczenia z czarną świnią będą bardziej pozytywne. A do odwiedzenia są jeszcze ulice makaronu i surowej ryby!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz